Najczęściej zajmuję się stronami internetowymi, w skład których wchodzi też fotografia, grafika i film, które stanowią wręcz jej wystrój, jeśli fotografie i grafika będą "słabe" strona też nie będzie zachwycała. Praca przy tworzeniu stron wydaje mi się jednym z ciekawszych zajęć, wymaga tylko nieco posiedzenia. Początek to założenie oczekiwań, ilości zakładek, treści, materiału zdjęciowego i filmowego. Materiał filmowy i zdjęciowy zawsze wymaga edycji i montażu, wykonuję to wszystko na pakiecie Adobe: Premiere, Photoshop, Bridge, Affter Effect. Kolejną czynnością jest zamówienie domeny, serwera i praktycznie to wszystko, można zaczynać tworzenie. Odrębnymi elementem jest grafika, logo, czy do strony, czy wręcz wizytówki jest podstawą - aby je móc wydrukować wykonuje się ja w edytorach wektorowych Ilustrator, Corel. Kiedy materiał jest gotowy można już się zająć właściwym umieszczaniem elementów w strukturze HTML, tudzież CMS, te technologie mają swoje zalety i wady, HTML jest przede wszystkim lekki i nie posiada (sic!) baz danych, wymaga tylko nieco lepszego notatnika, CMS to problem z bazami danych i aktualizacjami, jesli zaktualizujesz strona może "zdechnąć" jesli nie - mogą się włamać, na osi mam kolejną, nie wytrzymała aktualizacji pluginów.
Nawet w najśmielszych marzeniach nie przypuszczałem że będę związany z fotografią, pierwsze zdjęcia to 1976 rok super - hiper czarno - białe obrazy na ORWO NP22, wystane w długich kolejkach, które pieczołowicie wywoływaliśmy w koreksach, to dopiero było.... coś, "odczynniki" lało sie do kuwet i jazda na papierach przy ciemnoczerwonych żarówkach, po kolei: wywoływacz, płukanie utrwalacz, płukanie, płyn do nabłyszczania zdjęć albo zwykły szampon szyszkowy i na suszarkę, zabawa była na całego.
W 1987 roku wystałem w Warszawie w kolejce pierwszy obiektyw kolorowy, sukces pełną gębą, JANPOL - COLOR, cud polskiej myśli fotograficznej. Ale tu już zaczęły się schody, wywołanie filmu to już bardzo długi proces, utrzymanie temperatury płynów to horror, najlepiej było nagrzać pomieszczenie do 28 stopni i poczekać aż wszystko ustabilizuje sie na 20 stopniach, potem proces z papierem i korekcja barwna, masakra, papier można było kupić tylko na giełdzie na Batorego w K. S. "Stodoła" a proces jeszcze ciekawszy wywoływacz, płukanie, przerywacz, płukanie, odbielacz, płukanie, utrwalacz, płukanie no i stabilizator z formaliny, smród przy suszeniu nieznośny......., dziś mogę to już wspominać. Kilka lat temu jechałem do Wizny - niewielkiej miejscowości postawić stronę i po drodze udało mi się filmować tokujące łabędzie nieme, reszta poszła już gładko, nie ma roku abym nie był "na bagnach". Teraz raczej staram sie więcej filmować, przekaz filmowy wymaga większej kreatywności i wysiłku.